"...Józef Warchoł, który obok kariery sportowej zawsze marzył o tym, by zostać aktorem. Często porównywał siebie do Chucka Norrisa. Zresztą z tym mistrzem karate i aktorem spotkał się w 1991 roku w Stanach Zjednoczonych
- Czym różnię się od Norrisa? Tym, że on umie dzielić nawet przez zero, a ja nie - mówi z uśmiechem Warchoł.Elokwentny Józiu

Prawda jest taka, że nawet obśmiewany Chuck ma klasę i dam sobie rękę uciąć, że nigdy nie uderzył by przed kamerami słabszej osoby (silniejszej pewnie też). Trzeba mieć zasady i reprezentować jakiś poziom kultury osobistej.
Takiego buraka jak Warchoł powinni na tydzień w dyby zamknąć i zostawić gdzieś na rynku w Koszalinie, żeby nieco ostudzić jego samouwielbienie. Gostek jest megapewny siebie, co pokazuje na każdym kroku, szczególnie jak przyjdzie uderzyć jakiegoś chuderlaka Wizira albo nakrzyczeć na laskę...
Szkoda mi żony i rodziny takiego gościa, bo (pomimo, że nie oglądam BB) z samych jego klipów widać, że to człowiek spontaniczny i naładowany agresją, a to mieszanka iście wybuchowa. Osobiście gardzę takimi ludźmi i uważam, że przyniósł on wstyd całemu Koszalinowi.
Mam nadzieję, że wlepią mu parę/paręnaście tysięcy zł kary za szkody, które wyrządził, żeby nieco utemperować jego zapał.
Józek zachowuj się, byle jak, ale się zachowuj!