Ciesze sie, ze wiekszosc ludzi podziela moja opinie. Tragedia rodzin ofiar to jedno, ale ciagle robienie przedstawien pt. "zaloba narodowa" to drugie. Nic dziwnego, ze malo kto ja uszanuje bo ta instytucja sie po prostu zdezawuowala.
Przejrzalem historie zalob narodowych w PL:
1935 - smierc Pilsudskiego
1944 - upadek powstania warszawskiego
1953, 1956, 1964 - PRL-owskie zaloby, nie warte wspomnienia
1981 - smierc kardynala Wyszynskiego
1997 - powodz tysiaclecia
2005 - smierc Jana Pawla II
I te sa jak najbardziej uzasadnione (poza PRL-owskimi)
A tymczasem od 2001 mielismy wiecej zalob niz przez wszesniejsze 70 lat
Zaloby po WTC, tsunami, zamachy w Madrycie i Londynie - bez komentarza... Ostatnie lata to juz tylko srubowanie rekordu...