JKM

E Lech Kaczyński ogłosił żałobę narodową, bo 26 obywateli zginęło we Francji. W Polsce tylu ginie na drogach dziennie. Tam jednak p.Prezydent będzie mógł się pokazać w telewizji. JE Mikołaj Sarközy de Nagy-Bocsa - również. Więc też się pokaże. Nie wiem, po co - bo u nich już po wyborach? Może dlatego, że sezon ogórkowy, a ludzie nie powinni zapomnieć, jak wygląda nowy prezydent. Lepiej zaś pokazać się w ciemnym garniturze, niż na plaży. Na plaży prezydent wygląda mało dostojnie. A w czarnym garniturze - ho-ho!
Gdy na Wielkiej Brytanii rozwala się autokar, JKM Elżbieta II nie pojawia się. Cóż - Ona nie bierze udziału w wyborach, to nie musi grać komedii. Pamiętam słynne video pokazujące p.Wilusia Clintona, wtedy prezydenta USA, idącego na uroczystość żałobną ku czci min.Rona Browna, który zginął w katastrofie na Bałkanach. Szedł żartując i śmiejąc się - po czym, zobaczywszy kamerę TV, wyciągnął chusteczkę i zaczął ocierać nieistniejące łzy. I ja Go rozumiem - śp.Brown to dlań ani brat, ani swat, To czemu miał płakać?
Tam był to Jego minister, więc prezydent (który w USA jest szefem rządu) musiał pójść na ten pogrzeb. Protokół... Ale po co tę komedię odgrywa JE Lech Kaczyński?
P.Ryszard Czarnecki, CEP, basuje: "Wielka tragedia polskich pielgrzymów we Francji. To wręcz narodowy dramat. Wszystko inne staje się od razu mniej ważne łącznie z polityką". Rzygać się chce.
Obiecuję solennie, że nie pojawię się na żadnym publicznym pogrzebie - choćby zginęło i 10.000 ludzi. Konstytucja gwarantuje obywatelom równe prawa - więc dlaczego ten, co zginął w samochodzie z żoną i dziećmi, jest przez władze państwowe traktowany gorzej, niż ten, kto zginął wraz z 25 pielgrzymami?
Nie będę się pojawiał na takich pogrzebach. Chyba, że wśród zabitych byliby moi krewni lub dostatecznie bliscy znajomi...
Na swoim blogu (na I stronie ONET.pl) "niestrudzony" jest w moralnej rozterce: nie czuje jakoś żałoby z powodu tej "tragedii" i czuje się z tego powodu "winny". A dlaczego ma się czuć "winny"? Codziennie giną na świecie tysiące ludzi - na ogół znacznie boleśniej kończąc życie - i to jest normalne.
Nienormalny jest tylko świat, który stwarzają nam media. W normalnym świecie żyję w swoim otoczeniu i zauważam śmierć wyłącznie ludzi ze swojego otoczenia. Zdarza się to w naturalnym środowisku raz na rok - i ta śmierć wywołuje wtedy naprawdę szczery smutek. Jest czymś niezwykłym. Jeśli natomiast TV podaje codziennie wiadomość o dziesięciu "tragediach" w Nepalu, Peru, Suwałkach i na Nowej Zelandii - to człowiek się na to uodpornia, tak jak organizm uodpornia się na coraz większe dawki trucizny.
I przestaje reagować. I to jest zdrowa reakcja organizmu.
Gorzej, że osłabia się również reakcja na śmierć sąsiada. Myślę: "Umarł sąsiad - ale co to jest w'obec śmierci 237 pasażerów samolotu w Brazylii!".
I to już jest niebezpieczne.
Narasta znieczulica - i za to winne są szukające sensacji media.
Następnym efektem rosnącej znieczulicy będzie zgoda na euthanazję sąsiada...
=======
PS. Proszę znaleźć mi kogoś, czyj krewny zginął w tym samym dniu (tj. w niedzielę) w wypadku samochodowym - a zainicjuję proces o wypłacenie takiego samego odszkodowania, jakie otrzymały rodziny ofiar spod Grenoble.
=======